przejdź do treści

Wydarzenia: zespół Krajoznawczo-Przyrodniczy ZIELONO MI


Spotkanie 9 listopada. 2018 - spacer Szlakiem Bielika

Spotkanie 9 listopada. 2018 -  spacer Szlakiem Bielika

Piątek,  dosyć wczesny poranek, mgła tak gęsta, że można  by ją nożem kroić, ale jest dosyć ciepło. ZIELONO MI… wyrusza na kolejny spacer. Autobusem  70 jedziemy do Moczył. To tam jest początek naszego marszu Szlakiem Bielika. Oczywiście, zanim ruszyłyśmy na szlak, poszłyśmy na przystań, by popatrzeć na Odrę i otoczenie. We mgle majaczył przeciwległy brzeg, śluza,  pomosty jachtowe i stado dzikich kaczek pływających po wodzie. W Moczyłach obejrzałyśmy także ruiny kościoła z XIII wieku objęte ochroną konserwatora zabytków. Potem wstąpiłyśmy na teren cmentarza z 2 połowy XIX wieku, gdzie w 2006 r. utworzono maleńkie lapidarium z nagrobków mieszkańców dawnej wsi Schillersdorf.  Po zwiedzeniu Moczył  weszłyśmy na szlak. Wszechobecna i ciągle dosyć gęsta mgła spowijała przestrzeń i gdyby było słonecznie  pewnie malowałyby się nam wyraźniejsze widoki. Nic to jednak, bo tak było bardzo tajemniczo i romantycznie. Szlak prowadził  wśród pól porośniętych ozimym rzepakiem.Teren był pofałdowany, więc z mgły wyłaniały się widma odległych pagórków. Potem weszłyśmy w las. I tu oczy nasze urzekały cudowne jeszcze kolory jesieni. Drzewa i krzewy prezentowały się wspaniale. Mijałyśmy mokradła i  wzniesienie porosłe specyficzną „pustynną” roślinnością. Teren Szlaku Bielika należy do obszarów chronionych w ramach Natury 2000,  są na nim tablice informacyjne z wiadomościami dotyczącymi roślinności, zwierząt oraz ptaków występujących na tym terenie. W drodze minęliśmy rezerwat przyrody „Wzgórze widokowe nad Międzyodrzem” ale z uwagi na mgłę wdrapywanie się na wzgórze nie miało sensu. Nasz spacer zakończyłyśmy podziwianiem otwartej latem 2018 r.  przystani kajakowej  w Siadle Dolnym, skąd autobusem wróciłyśmy do Szczecina. 
W roli przewodniczki ZIELONO MI… debiutowała Ela Pyłczewska, która była pomysłodawczynią spaceru i  doskonale sprawdziła się jako nasz „wodzirej”. Ogółem przeszłyśmy 8,5 km. Ten spacer  musimy powtórzyć wiosną, gdy zakwitnie rzepak , bo ruch i świeże powietrze to przecież cudowne lekarstwo na wszystko.
 
   Tekst:  Wanda Sobieralska. Foto:  Ewa Drozd-Pokorska, Wanda Sobieralska
 
  







powrót na poprzednią stronę