Tam byliśmy
Wrocławska przygoda
Jolanta Adamczyk :: 02.05.2016
NASZA WROCŁAWSKA PRZYGODA
/ opis i zdjęcia Jolanta Adamczyk /
Z ogromną ochotą i radością wzięłam udział w czerwcowej wycieczce do Wrocławia. Może dlatego, że w tym mieście - podobnym do Szczecina – zakochałam się już przed siedmioma laty, przebywając tam przez tydzień po to, aby go poznać.
W ramach Rady Turystyki UTW organizacji tej nadzwyczaj udanej eskapady, z ogromnym zaangażowaniem podjęła się Magdalena. Zarażała nas swoim optymizmem i stale goszczącym na twarzy uśmiechem. Było fajnie!
Nie mam zamiaru relacjonować naszych wrażeń ściśle według założonego programu wycieczki, tym bardziej, że nie byliśmy nim zniewoleni. Każdy ( a było nas 34 osoby ) indywidualnie, bądź w zaprzyjaźnionych grupach mógł wzbogacić go w sposób dowolny w tzw. wolnym czasie. „Wolnym czasie”? – o czym ja mówię! W ciągu tych czterech dni, po brzegi wypełnionych zwiedzaniem miejsc wartych obejrzenia, kładliśmy się spać dopiero późną nocą. Przecież trzeba było delektować się m.in. tym czego u nas nie mamy, choćby multimedialnym w i d o w i s k i e m „światło, woda, dźwięk”. Migające różnokolorowe światła laserów i kaskady wody tańczącej w rytmie muzyki robią niesamowite i niezapomniane wrażenie! Podczas pobytu zobaczyłam pokazy trzykrotnie i wcale nie miałam dość. A przecież widziałam już podobne choćby w Barcelonie, Hamburgu czy Las Vegas. Szczególnie podobał mi się pokaz o nazwie „Marzenie”. Trwają one każdorazowo od kilku do ok.20 minut w okresie od kwietnia do października, gromadząc ogromne rzesze spragnionych emocji widzów. Pokazy specjalne odbywają się dopiero o godz.22. Fontannę wrocławską otwarto 4 czerwca 2009r. z okazji 20.rocznicy wolnych wyborów w naszym kraju. Jest ona największym tego typu obiektem w Polsce i jednym z największych w Europie. Zresztą otoczenie tego miejsca na obrzeżach Parku Szczytnickiego, w pobliżu Hali Stulecia, jest niesamowicie piękne i nosi nazwę PERGOLA
W programie naszej wycieczki sprawnie realizowanym przy udziale profesjonalnych przewodników znalazły się m.in. t a k i e p u n k t y jak:
- dwukrotny rejs statkiem po Odrze. Umożliwiło nam to obejrzenie wielu interesujących miejsc z innej perspektywy. Na szczęście aura nam sprzyjała, co przypomniało mi treść niemieckiego powiedzenia: „gdy aniołowie podróżują, pogoda musi być”
- pochodząca z pocz. XVIII w. Aula Leopoldyńska w Uniwersytecie Wrocławskim. Jej nazwa pochodzi od imienia cesarza Leopolda I, który uczelnię tę ufundował. Podkreśla się doskonałą akustykę tego miejsca. Zachwyca bogaty, barokowy wystrój Auli - malarstwo, rzeźby, architektura. Jest ona wykorzystywana m.in. na odbywające się tutaj koncerty kameralne, naukowe spotkania o szczególnym charakterze, a także wręczanie dyplomów magistrom ww. uczelni. Żałowaliśmy, że nie mogliśmy zwiedzić, znajdującej się obok Auli, sali muzycznej Oratorium Marianum, która w tym dniu była niedostępna; należy także do najbardziej reprezentacyjnych pomieszczeń gmachu głównego Uczelni.
- opera MAKBET G. Verdiego, superwidowisko wystawione w Hali Stulecia / d. Hala Ludowa /. Ta wyreżyserowana z ogromnym rozmachem opera została entuzjastycznie odebrana przez kilkutysięczną widownię, a wśród niej i naszą grupę. Mogliśmy podziwiać na scenie ponad setkę aktorów – śpiewaków i tancerzy, którzy w efektowny, nowatorski sposób przedstawili nam z ogromnym rozmachem dramaturgię tego spektaklu. Scenografię wzbogacały niesamowite efekty fantastyki. Szczególnie urzekły nas arie wykonane przepięknym głosem przez główną solistkę tego widowiska. Dyrygowała kierownik muzyczny Opery Ewa Michnik. Sala widowiskowa Hali jest ogromna i liczy ponad 4000 miejsc.
Należy wspomnieć, że Hala Stulecia, licznie odwiedzana przez mieszkańców i turystów, jest obiektem wielofunkcyjnym; służy jako centrum organizowania różnych ważnych spotkań i wydarzeń masowych. Jej dzieje, sięgające pocz. XX w., są bardzo interesujące. Już w 1962r. została wpisana wraz z sąsiednim zespołem architektonicznym obejmującym m.in. Pergolę i Iglicę - do rejestru zabytków. Tę monstrualnej wysokości, charakterystyczną Iglicę – widoczną na zdjęciu - ustawiono przed Halą w 1948r., przy okazji Wystawy Ziem Odzyskanych.
- Stary Rynek, który przyciąga tłumy zwiedzających. Znajduje się na nim wiele obiektów i miejsc godnych obejrzenia. Przede wszystkim uwagę zwraca historyczny, późnogotycki Ratusz, główny zabytek architektoniczny miasta. Jego historia począwszy od XIII w. jest arcyciekawa. Pomieszczenia są aktualnie przeznaczone na pełnienie określonych, użytecznych funkcji. Mieści się tam m.in. Muzeum Sztuki Mieszczańskiej, a w piwnicach słynna i stale odwiedzana obszerna Piwnica Świdnicka, w której znajdują się lokale gastronomiczne i sale koncertowe. Tablica wewnątrz Piwnicy i różne umieszczone tam eksponaty informują, że wśród wielu milionów gości, którzy odwiedzili Piwnicę w jej 700-letnich dziejach, byli królowie, książęta, artyści , w tym m.in. Słowacki, Chopin, Wybicki, Goethe. Mówi się, że „Kto nie odwiedził Piwnicy Świdnickiej”, ten nie był we Wrocławiu”. Co ciekawe, na ulicy przy wschodniej, reprezentacyjnej części Ratusza, jak widać na poniższym zdjęciu, urządzono przyjazne dla mieszkańców miejsce z usypaną plażą i różnymi roślinnymi elementami służącymi wypoczynkowi i rozrywce. Przydałoby się przenieść do Szczecina ten znakomity pomysł.
- Panorama Racławicka to żelazny punkt każdej turystycznej wizyty we Wrocławiu. Oglądnęłam ją po raz trzeci i stale z zaciekawieniem oraz dużą dozą refleksji podziwiam wspaniałe dzieło kilku wybitnych malarzy, głównie W. Kossaka i J. Styki. To olbrzymie malowidło ( rozm.15x114 m) przedstawiające zmagania bitewne wojsk powstańczych, w tym słynnych kosynierów, pod wodzą T. Kościuszki powstało w wyjątkowym tempie tylko 9 miesięcy. Jego uroczyste otwarcie nastąpiło 5 czerwca 1894r. upamiętniając setną rocznicę insurekcji kościuszkowskiej i zwycięstwo wojsk polskich nad rosyjskimi w bitwie 4 kwietnia 1794r. pod Racławicami. Do dziś malowidło cieszy się ogromnym zainteresowaniem oglądających. Najpierw było eksponowane we Lwowie, a po II wojnie światowej w 1946r. trafiło do Wrocławia, gdzie możemy je podziwiać w specjalnym budynku rotundy.
- Ostrów Tumski to ta część Wrocławia, w której mieści się wiele cennych zabytków architektonicznych. Był tu niegdyś gród, który dał początek miastu. Ze wzgórza mogliśmy podziwiać roztaczający się przepiękny widok na rzekę i miasto. Tu dodam ciekawostkę, że przez miasto przepływa, włącznie z Odrą, aż sześć rzek. Przypomnę też, że wg staropolskiej nazwy: Ostrów Tumski to wyspa ze znajdującą się tam katedrą ( ta nazwa występuje także w Poznaniu czy Głogowie ). Mieliśmy okazję zobaczyć kilka obiektów m.in. zebrane w kilku działach ciekawe zbiory w Muzeum Narodowym oraz archikatedrę św. Jana Chrzciciela z licznymi kaplicami. W jej wnętrzu zgromadzono okazałe zabytki sztuki sakralnej – rzeźby i malarstwa, takie jak: tryptyk, ambona, stalle itp. Gdy przechodziliśmy przez kolejny most, jakim jest Most Tumski, dowiedzieliśmy się od przewodnika, że Wrocław posiada ponad 130 mostów i kładek. Szereg z nich ma wartość historyczną i oryginalną konstrukcję.
- Sky Tower z punktem widokowym na 49 piętrze był dla nas ogromną niespodzianką i zachwycił wszystkich, którzy byli zaciekawieni rozległą panoramą miasta i okolic. Szybkobieżna winda pozwoliła błyskawicznie pokonać imponującą wysokość. A dzięki towarzyszącemu nam przewodnikowi mogliśmy z tarasu określać, gdzie znajdują się charakterystyczne punkty miasta, w tym te, które już zwiedziliśmy. Można nadmienić, że ten nowoczesny, noszący tytuł najwyższego w Polsce, budynek mieszkalno-biurowy jest jednocześnie przeogromną galerią handlową, biurowcem i apartamentowcem
.- Ogród Japoński, mający ponad stuletni rodowód, jest świetnie położony w Parku Szczytnickim, w bezpośrednim sąsiedztwie Pergoli. Przechodził liczne przemiany, w tym przy udziale specjalistów z Kraju Kwitnącej Wiśni. To jedno z ulubionych miejsc odwiedzanych przez mieszkańców oraz licznych turystów. Można tam zobaczyć rozwiązania charakterystyczne dla japońskiej sztuki ogrodowej, podziwiać wiele odmian orientalnych roślin i kamienno-wodne aranżacje. Jest to oaza piękna i spokoju, o czym przekonaliśmy się korzystając z czasu wolnego. Przedtem jego zakątki poznaliśmy spacerując z przewodnikiem. Są tam liczne atrakcje np. wodne kaskady, a nawet ogromnych rozmiarów kolorowe ryby pływające w strumieniach. Nie widać już na szczęście śladów zniszczenia jakie spowodowała powódź w 1997r. / informuje o tym tabliczka /
Na koniec muszę wspomnieć o tym, że został opracowany we Wrocławiu specjalny „krasnoludkowy plan miasta”, bowiem w różnych miejscach umieszczono kilkadziesiąt figurek krasnali, które sprawiają ogromną radość zwiedzającym. Są to obiekty często fotografowane. Nadano im przezabawne nazwy. Krasnal, którego sfotografowałam przed Uniwersytetem nosi nazwę „profesorek”.
Jestem pewna, że moja pobieżna relacja z krótkiego pobytu w przepięknym Wrocławiu zachęci do jego zwiedzania. Namawiam do odwiedzania wybranych miejsc po latach, choćby dla stwierdzenia pozytywnych zmian. To robi wrażenie!
U w a g a : Wycieczka obejmowała także wizytę w Lubiążu, Paradyżu-Gościkowie, Świebodzinie i Zielonej Górze, ale wrażeniami niech się podzieli kto inny.
Dokumenty: