Do poczytania
Anomalie ostatniego roku
Niedługo minie rok, jak nasze życie wywróciło się do góry nogami. W marcu 2020 roku weszły obostrzenia sanitarne w związku rozprzestrzeniającą się zarazą, która zaczęła przybierać formę pandemii. Ciągle wchodziły w życie różne rodzaje obostrzeń. I tak jedne nakładano na skołataną ludność, inne cofano, by w krótkim czasie ponownie owe restrykcje wprowadzić. Prawdziwie „czeski film”, jak dawniej mówiono, gdy nie wiadomo było o co chodzi. Każdy liczył, że czas pandemii szybko minie, ale, niestety, to trwa i końca nie widać. Lock Down za Lock Downem, izolacja, zamknięte szkoły, utrudniony dostęp do lekarzy, szpitali i zabiegów fizjoterapeutycznych, zakaz opuszczania kraju a nawet miejscowości, w której się mieszka… Jednym słowem, brzydko mówiąc, niefajnie. Reakcja poddawanej tym rygorom ludności jest bardzo różna. Jedni są wściekli, inni pogodzeni z zaistniałą sytuacją, jeszcze inni śmiertelnie wystraszeni, a niejeden wpadł w depresję i nawet żyć mu się nie chce.
Anomalie zaistniały także w przyrodzie. W grudniu zakwitły japońskie wiśnie i było ciepło, więc pąki krzewów i niektórych drzew nabrzmiały i wydawało się, że zaraz się rozwiną. Ośmielone ciepłem i brakiem zimy przez ostatnie lata ptaki postanowiły pozostać na miejscu i nie ryzykować dalekich odlotów. Szczególnie na uwadze mam ptactwo wodne i błotne. Przezimować na miejscu zdecydowały się częściowo żurawie, łabędzie, no i kormorany, których ponad tysiąc ostatnio okupowało centrum miasta, w miejscu, gdzie pozostały połacie nie skutej lodem Odry. Kormoranów raczej nie spotykaliśmy zimą, bo z reguły odlatują w cieplejsze rejony już we wrześniu, a niekiedy w listopadzie. A tu niespodzianka, zima, w Szczecinie raczej rzadki gość, zdecydowała się pojawić i pomieszała szyki. Skute lodem akweny wodne odcięły te ptaki od naturalnego źródła pozyskiwania pokarmu czyli ryb. Cały dramat polega na tym, że kormorany, w przeciwieństwie do żurawi czy łabędzi żywią się jedynie rybami. Nadzieja w tym, że może nadejdzie ocieplenie i uwolni zniewoloną wodę, a tym samym uratuje te ptaki od śmierci głodowej. Jak podają ornitolodzy, jeden kormoran dziennie zjada od 400 – 800 g ryb. Pomnóżmy to przez 1000 i przez ilość dni bliżej nam nieznaną, a otrzymamy sumy ogromne. Dlatego na skuteczną czyli wystarczającą pomoc ze strony ludzi ptaki nie mogą liczyć. Od paru dni temperatura wzrosła na tyle, że lód zaczął gwałtownie topnieć i, przynajmniej na Pomorzu Zachodnim, uwolnił wody z okowów lodu. Większość kormoranów wróciła do dawnych żerowisk, ale nie wszystkie. Być może nie dowierzają aurze i wolą jeszcze poczekać. Natomiast sporo łabędzi nie opuściło rejonu bulwarów i majestatycznie, w dużych grupach żegluje po falach Odry. Jest luty, więc ciągle mamy zimę i nie wiadomo czy mróz nie powróci i nie będziemy mieć powtórki z rozrywki. Oby nie!
Najgorsze z życzeń „ Obyś żył w ciekawych czasach” właśnie się realizuje. Mam jednak nadzieję, że już wkrótce nastaną czasy zwyczajne. Bardzo tego sobie i nam wszystkim życzę.
Tekst i foto : Wanda Sobieralska