przejdź do treści

Do poczytania


Prezent na całe życie

Praca wyróżniona w konkursie PRANY.

- Ja chyba nigdy nie nauczę się tego, kiedy mam napisać h, a kiedy ch – żali się mała dziewczynka swojemu tacie.
- Podejdź do mnie, proszę, może da się coś z tym zrobić?
- Ale ja muszę szybko wiedzieć, bo czeka mnie ważne dyktando!
- Jak szybko, to szybko! Posłuchaj więc uważnie, jak ja wymawiam.
I tutaj mój tata, kresowiak, zwrócił moją uwagę, że, dźwięcznie wymawia h, a bezdźwięcznie ch.
- A teraz wystarczy uważnie słuchać nauczycielki i pamiętać, czego cię uczyłem.
Rzeczywiście, moja polonistka, starsza, dystyngowana pani Tekla Żebrowska, też tak mówiła. Dlaczego wcześniej tego nie słyszałam? Ta wiedza bardzo ułatwiła mi życie. Ale na dyktandzie i tak poległam, tylko że na wyrazie „stróż”.
- No cóż, córeczko, szybko się nie da. Jeszcze trochę pracy przed nami i będzie dobrze.
Mój kochany tata, mój nauczyciel- pocieszyciel, mój autorytet, wierzył we mnie i cierpliwie wspierał i uczył. Wiedziałam, że z jego pomocą dam sobie ze wszystkim radę, bo nigdy nie rzucał słów na wiatr.
Otoczona troską, uwagą i miłością rodzinną rosłam… do wewnątrz. Dzisiaj jestem kobietą szczęśliwą, spełnioną, a w sercu noszę wspomnienia pięknego dzieciństwa i portret taty.
Mój tata wcześnie stracił ojca. Nie miał beztroskiego dzieciństwa, ale dużo czytał. Bywało nawet, że przy świetle księżyca, kiedy domownicy spali. Znał więc na pamięć mnóstwo wierszy, bajek, sentencji, piosenek i ciekawie mi opowiadał. Mój tata śpiewał ze mną i grał specjalnie dla mnie na mandolinie, bałałajce, nawet na skrzypcach, i akordeonie. I nie byłoby w tym niczego nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że jest samoukiem!
Mój tata zabierał mnie na wycieczki, najpierw po okolicy, a później dalsze. Pływaliśmy kajakiem, wiliśmy wianki, zbierałam kwiatki na bukieciki dla taty. Do dziś w pamięci mam wyprawę motocyklem do Tuczna, do zamku Wedlów. W kasku na głowie, przytulona do pleców taty, mknęłam wśród pachnących rzepaków. I pamiętam to wszechogarniające uczucie zadowolenia, płynące z bliskości ukochanej osoby i przyjemności wspólnego podziwiania świata. Turystą jestem do dziś.
Mój tata budował most przez jezioro Raduń w naszym mieście i właśnie mnie zabrał na jego otwarcie. Staliśmy oboje w słońcu, na tymże moście, trzymając się za ręce. Jadłam kanapkę przygotowaną przez mamę. Byłam przeszczęśliwa i dumna z taty.
Mój tata zrobił mi samodzielnie sanki z drewna, bo po wojnie nie było o nie łatwo, konika na biegunach, huśtawkę, piaskownicę. Nauczył mnie jeździć na rowerku, na łyżwach. Wszystko, co z nim robiłam, miało dla mnie cechy wyczynu.
Mój tata umiał wszystko i był wyjątkowy! Mój tata nawet imię ma wyjątkowe. Nikt w moim otoczeniu nie miał taty Eliasza, tylko ja! Pozwalał mi szperać w swojej szufladzie z narzędziami, przybijać gwoździe, przykręcać śrubki, no a umiejętności te musiałam gdzieś sprawdzić. Pamiętam więc budzik, który rozebrałam na części i nie umiałam złożyć. Tata wtedy zażartował, że nasza zdolna córka reanimuje budzik, a części jeszcze na traktor zostanie.
Mój tata wpisał do mojego pamiętnika wiersz, którego sensu nie rozumiałam będąc dzieckiem, ale nauczyłam się go na pamięć:
Wśród burzy życia idź prosto i śmiało
nie znaj co boleść i trwoga,
Co święte, piękne kochaj duszą całą:
kraj twój, bliźnich i Boga.
Dzisiaj wiem, że to było i jest motto życiowe mojego taty. On tak właśnie żył i żyje. Podziwiam go nieustannie.
Mój tata uczył mnie wrażliwości, odpowiedzialności i czuwał, bym zaczętą pracę kończyła jak najlepiej potrafię. Zwracał się do mnie, zawsze zdrabniając moje imię. Trzymał mnie zawsze mocno za rękę.
Mój tata ma 95 lat! Mój tatuś, mój autorytet! Nadal czyta, recytuje, śledzi doniesienia prasowe, odpowiada na pytania uczestników teleturniejów, rozwiązuje krzyżówki. Jasności umysłu można mu pozazdrościć. Niestety, na „nasz” most, nie wybierze się już ze mną. Mówi, że w dojmujący sposób czuje na barkach ciężar przeżytych lat i trudów życia.
Dzisiaj, na „naszym” moście, sfotografowałam się tylko ja. Kiedy pokazałam mu to zdjęcie, roześmiał się serdecznie i zamyślił...
Mój tata dał mi jasne wskazówki, jak żyć w harmonii z naturą, otoczeniem i samą sobą. Ta wewnętrzna równowaga sprawia, że jestem pogodnym człowiekiem, daje siłę i poczucie wartości, motywuje do działania.
Mój tata dał mi skrzydła, na których ciągle latam – prezent na całe życie !

                                                                                                                                                  Bożena Szuszkiewicz

"Nasz" most w 2016 roku




powrót na poprzednią stronę