Wspomnienie o Sylwii Wróblewskiej,
naszej koleżance z Zespołu Literacko - Historycznego
Panią Sylwię (tak zwracaliśmy się do Niej wyrażając przez to wyjątkowy szacunek) poznałam w 2005 roku. Miała wtedy 14- letni staż słuchaczki naszego Uniwersytetu i od 5 lat należała do Zespołu Literacko-Historycznego. Ja byłam debiutantką zarówno w Stowarzyszeniu UTW, jak też w tym zespole. Jej referaty o tematyce historycznej bardzo się podobały wszystkim.
Swoje wystąpienia nasza koleżanka zaczynała dowcipnie informując słuchaczy, że będzie mówiła bez kartki. Nawiązywała do obiegowego - w dawnych czasach – przekonania, że mówienie bez kartki oznacza nieumiejętność czytania. A Sylwia po prostu miała przez całe życie doskonałą pamięć. Była też autorką żartobliwego nazywania „donosicielem” osoby, która przekazuje informacje o wydarzeniach kulturalnych i naukowych, interesujących koleżanki i kolegów. Przez kilka lat była, razem z Jadzią Radomską, główną „donosicielką”.
Oprócz historii Sylwia miała jeszcze wiele innych zainteresowań. W UTW była pilną słuchaczką wykładów, utrwalała swoją znajomość języków obcych na lektoratach, uprawiała gimnastykę. Jej wielką pasją była turystyka lokalna, krajowa i zagraniczna. Traktowała ją jak sposób na niecodzienne, bliskie spotkania z nieznanym światem, na pogłębianie wiedzy o nim i o ludziach oraz ich losach, a także - na utrzymanie dobrego stanu zdrowia. Uczestniczyła w licznych wycieczkach krajowych i zagranicznych, szczególnie tych, prowadzonych lub tylko organizowanych przez naszą koleżankę, przewodniczkę turystyczną, Stanisławę Zawadę. Uprawiała grupowe i indywidualne chodzenie (jogging).
Od Niej pierwszej dowiedziałam się o wspaniałych wykładach i wycieczkach organizowanych w ramach odbywających się w Szczecinie „Festiwali Nauki”. Przez długie lata była ona wierną i aktywną ich uczestniczką. W 2016 r. na XVI Festiwalu, kiedy Sylwia przebywała już w Domu Kombatanta i Pioniera Ziemi Szczecińskiej w Szczecinie, wieloletnia organizatorka „Festiwali” ze Szczecińskiego Towarzystwa Naukowego, była żywo zainteresowana jej losem i prosiła znajomych o przekazanie Jej serdecznych pozdrowień.
Nowo poznanej w UTW koleżance zawdzięczam rozpoczęcie korzystania z ofert tych festiwali, wprowadziła mnie w tajniki zdobywania informacji o nich. Uznawałam Ją za wiarygodną znawczynię zagadnień historycznych. Na jednej z wycieczek, w okolicach Zamku Książąt Pomorskich w Szczecinie przewodnik opowiadał o Sydonii, oskarżonej o czary i w 1620 r. spalonej na stosie w miejscu, gdzie obecnie znajduje się bank, a w 1970 r. płonął gmach KW PZPR. Imię skojarzyło mi się z Sediną, o której zaczęło być głośno w szczecińskich mediach. Zapytałam Panią Sylwię, czy Sydonia ma coś wspólnego z nieistniejącym pomnikiem. Usłyszałam, że nie jest tego pewna i pomyślałam, że skoro ona nie miała w tej sprawie pewności, to pewne jest, że ten temat jest w ogóle mało znany. Przewodnik zaprzeczył moim przypuszczeniom. Dla mnie była to inspiracja do opracowania prezentacji zatytułowanej „Szczecińskie pomniki z historią w tle”, przedstawianej w UTW oraz gościnnie w kilku innych instytucjach (w bibliotece, w klubie turystycznym, w szpitalu).
W Zespole Literacko-Historycznym Sylwia wyróżniała się zamiłowaniem i znawstwem nowości wydawniczych. W referatach przybliżała nam działalność i twórczość wybitnych polskich patriotów i autorów: np. uczonej i mecenasa sztuki Karoliny Lanckorońskiej, tajemniczej hrabianki Krystyny Skarbek – polskiej Maty Hari, Kazimierza Moczarskiego - autora książki „Rozmowy z katem”, reportażysty Ryszarda Kapuścińskiego, historyka Pawła Jasienicy, polityka Władysława Bartoszewskiego oraz „zapominanych” wydarzeń historycznych, jak np. bitwa pod Kłuszynem.
Swoje fascynacje historyczne propagowała polecając na stronie internetowej UTW lekturę książek i przedstawiając ich recenzje. Jej zasługą były starania o wyświetlenie w kinie „Zamek” filmu „Gry wojenne”, poświęconego Ryszardowi Kuklińskiemu i zareklamowanie go w UTW.
W 2008 r. we współpracy z koleżanką, Danusią Łysakowską, brała udział w zorganizowaniu dla członków naszego Uniwersytetu wyświetlenia filmu „Honor Generała” o generale Stanisławie Sosabowskim, i spotkania z Joanną Pieciukiewicz, jego reżyserką. Pani Sylwia krótko, bardzo trafnie i dowcipnie podsumowała dyskusję z reżyserką słowami:
" ... Pani Reżyser, czy Pani zdaje sobie sprawę, że została powołana przez Generała jako oficer łącznikowy między jego Brygadą w zaświatach a Polakami tu, na Ziemi? Bo jak inaczej wytłumaczyć, że to Pani przejęła pałeczkę od dzielnych Holendrów i zrobiła ten film dla Polaków, że jeździ Pani z nim po świecie (Ameryka, Anglia). Telewizja okresowo emituje ten film dla Polonii, a kanał TVP-Info – dla kraju, (…), a dziś znalazła Pani czas dla UTW! To są zadania wyznaczone przez Generała! ..."
Do „Prany” napisała artykuł utrwalający pamięć o tym wydarzeniu.
Na spotkaniu z okazji 90. Urodzin, obchodzonych w 2013 r., Sylwia zadziwiła nas. Przedstawiła w pomysłowy i oryginalny sposób swój życiorys, dzieląc go na kolejne dekady. Słyszałam kilka głosów, że warto skorzystać z tego „patentu”.
Jej intelektualną i fizyczną aktywność nasza koleżanka Maria Mianowska scharakteryzowała w wierszu:
O Sylwii
Pani Sylwia z Orląt Lwowskich
Co dzień rano pełna troski.
Coś pominąć? Dopust boski!
Wszak to sztuka, bądź co bądź
W trzech imprezach udział wziąć!
Co, gdzie, kiedy wciąż pamięta
Nieugięta – wiercipięta!
|
/ Maria Mianowska Szczecin, 2013 r./
Pani Sylwia zawsze była osobą bardzo skromną i bardzo życzliwą, ale nieco tajemniczą. Szukając materiałów do zbioru wspomnień, opracowywanych przeze mnie i dr Władysławę Homę, kilkakrotnie prosiłam Ją, żeby podzieliła się z nami swoimi wspomnieniami. Wymawiała się, że nic nadzwyczajnego nie przeżyła, że to nie będzie interesujące itp. Nie pozostała jednak obojętna wobec problemu. Poleciła znajomą, Wandę Nowodworską, która bez wahania udostępniła nam pamiętnik swojego ojca i przyczyniła się do wzbogacenia zbioru wspomnień opublikowanych pt. „Nic nie jest milczeniem”.
Za swoje zaangażowanie była kilkakrotnie wyróżniana dyplomami UTW.
O zawodowych i życiowych tajemnicach Sylwii dowiedzieliśmy się dopiero w 2016 r. na spotkaniu w Książnicy Pomorskiej w Szczecinie. Sekretarz Naukowy Książnicy, Cecylia Judek, przedstawiła nam sylwetkę zawodową i społeczną pani Sylwii w referacie „Życie z pasją Sylwii Wróblewskiej”, wygłoszonym wcześniej na sympozjum „Ludzie Książki Pomorza Zachodniego”.
Z prezentacji dowiedzieliśmy się, że Sylwia od wczesnej młodości wykazywała zamiłowanie do zdobywania wiedzy, nauki języków obcych; że w latach wojny i w okresie powojennym potrafiła z godnością wychodzić z trudnych sytuacji życiowych. Los doprowadził ją do osiedlenia się po wojnie w Szczecinie. Spotkała tutaj swoich znajomych np. Janinę Szczerską, założycielkę pierwszego w polskim Szczecinie Liceum Ogólnokształcącego.
Zawodowo Sylwia spełniała się w bibliotekarstwie. Jej sumienna, twórcza i solidna praca była doceniana i nagradzana przez pracodawców awansami oraz powierzaniem jej wykonywania pracy naukowej i delegowaniem na konferencje. Jest ona też z wdzięcznością wspominana przez czytelników. Kierowana przez panią Sylwię biblioteka udostępniała bowiem fachową literaturę naukową sprowadzaną z innych bibliotek krajowych, a także z zagranicy. O korzystaniu z tej formy wypożyczeń wspominały nasze koleżanki: dr Izabela Awęcka i dr Krystyna Pawlaczyk
Za zasługi w życiu zawodowym i społecznym Sylwia została uhonorowana zamieszczeniem jej biogramu w Encyklopedii Szczecina (wydanej w 2015 r.). Wynika z niego między innymi, że pani Sylwia urodziła się w okresie międzywojennym w Beresteczku na Wołyniu. W latach 1944 -1945 pracowała w Powiatowej Bibliotece Publicznej w Siedlcach . Od 1959 r. kierowała biblioteką Wydziału Elektrycznego Politechniki Szczecińskiej, a od 1973 r. pełniła funkcję wicedyrektora Biblioteki Głównej Politechniki Szczecińskiej. W 1977 r. uzyskała status bibliotekarza naukowego. Pracowała społecznie w Związku Nauczycielstwa Polskiego i w Stowarzyszeniu Bibliotekarzy Polskich. Napisała wiele artykułów z dziedziny bibliotekarstwa, szkolenia bibliotekarskiego i informacji bibliotekarskiej.
W ostatnich latach życia przebywała w Domu Kombatanta i Pioniera Ziemi Szczecińskiej w Szczecinie. Swoim sposobem bycia zjednywała zarówno współmieszkańców, jak i personel. Była tam rozpoznawalna lubiana i szanowana. Pamiętali o Niej wcześniejsi współpracownicy i koledzy, zapraszając na liczne spotkania, z czego chętnie korzystała. Członkowie Zespołu Literacko-Historycznego ostatni raz gościli Ją w maju 2019 r. na spotkaniu poetyckim.
Zmarła 21.08.2019 r. Jej prochy spoczywają na Cmentarzu Centralnym w Szczecinie. Pożegnali Ją członkowie rodziny i liczna grupa przyjaciół, kolegów, znajomych. Przemówienia wygłosili: współpracowniczka z Biblioteki Politechniki Szczecińskiej oraz przedstawiciel Książnicy Pomorskiej.
My przyłączamy się do refleksji zawartych w „Kolędzie dla nieobecnych”, autorstwa Szymona Muchy.
„(…) Daj nam wiarę, że to ma sens,
ze nie trzeba żałować przyjaciół,
że gdziekolwiek są, dobrze im jest,
że są z nami, choć w innej postaci.
I przekonaj, że tak ma być,
ze po głosach ich wciąż drży powietrze,
że odeszli po to, by żyć,
i tym razem będą żyć wiecznie. (…)”
|
Dla zachowania pamięci o naszej koleżance –
dr Genowefa Kondraciuk-Gabryś
|